Świadectwa braci

Dzisiaj obchodzimy Niedzielę Dobrego Pasterza, dlatego chcemy się  podzielić z Wami historią naszego powołania.

Br. Leonardo

W mojej parafii w Brazylii byłem katechetą, ale czułem, że potrzebuję czegoś więcej. Kilka lat temu przyjąłem zaproszenie do rozeznawania powołania u Braci Mniejszych Konwentualnych. W tym samym roku odkryłem charyzmat franciszkański! Najbardziej pasjonowało mnie poznawanie doświadczenia św. Franciszka z Asyżu i jego relacji z Panem Jezusem Chrystusem, który był ubogi, pokorny i ukrzyżowany. Dziś zdaję sobie sprawę, że ten charyzmat zmienił sposób, w jaki żyję, odnoszę się do ludzi i postrzegam Kościół Święty. Jestem wdzięczny za bycie częścią Zakonu i moim pragnieniem jest dalsze wzrastanie w wartościach franciszkańskich.

Br. Michał

Wczesna wiosna 2018 r. Kleczę adorując Najświętszy Sakrament. Pierwszy raz jestem w tym kościele. Trafiłem tu „przypadkiem”. Mówię do Boga w modlitwie: „Co dalej z moim życiem? Daj mi jakiś znak, proszę, bo jestem otwarty na każdą drogę, którą mi przygotowałeś”. W tym samym momencie ktoś kładzie mi rękę na ramieniu i zaprasza na rozmowę. Po paru chwilach dowiaduję się od o. Arka o rekolekcjach powołaniowych. Pół roku później jestem już w postulacie w Gnieźnie.  

 

Mocno wierzę i utwierdzam się w tym przekonaniu już blisko 6 lat, że właśnie to miejsce i ten zakon wybrał dla mnie sam Pan Bóg.

Br. Wilson

Droga mojego powołania rozpoczęła się, gdy byłem ministrantem, pociągało mnie życie franciszkanów, którzy służyli w mojej parafii. U misjonarzy w Tanzanii pociągał mnie styl życia modlitwy i życia wspólnotowego.

Br. Dzmitry

Już od dzieciństwa miałem myśli i chęć bycia kapłanem. Zastanawiałem się jednak jak to pragnienie zrealizować. Pójść do diecezji, czy zakonu i którego? Nie potrafiłem wybrać. Pewnego dnia pojechałem ze wspólnotą do Grodna, jest tam nasz klasztor. Tego dnia jeszcze bardziej intensywnie zastanawiałem się nad tym co mam robić. Wieczorem poszliśmy na adorację do kościoła franciszkanów. Kiedy wszedłem do tego kościoła, poczułem się zupełnie inaczej… nie umiem tego dokładnie opisać, ale czułem się bardzo szczęśliwy i pełen pokoju. Właśnie tam w czasie adoracji zrozumiałem, że to jest moje miejsce i moja wspólnota.

Br. Gabriel

Jestem franciszkaninem dlatego, że Bóg tak chciał. Kiedy zastanawiałem się jaki zakon wybrać, mój przyjaciel przyprowadził mnie do klasztoru franciszkanów. Przyjechałem na rekolekcje które organizowali ojcowie, przyglądałem się ich życiu i spodobał mi się ten styl. Dla mnie bardzo ważny jest aspekt braterstwa w życiu zakonnym, więc nie mogłem wybrać inaczej.

Br Francisco

Moje powołanie franciszkańskie zaczęło się jeszcze przed narodzinami – wraz z wyborem mojego imienia. Pochodzę z Brazylii. W pobliżu mojego miasta znajduje się bardzo popularne sanktuarium Stygmatyzacji świętego Franciszka. Moja babcia namówiła mamę do nadania mi „imienia świętego”, a ponieważ była wielbicielką świętego Franciszka Stygmatyzowanego, nazwano mnie jego imieniem. Od dziecka bawiłem się w odprawianie Mszy Świętej, a „dyskomfort powołaniowy” był zawsze we mnie obecny. Nie znałem różnicy między kapłanami diecezjalnymi a zakonnymi, udałem się na rozeznanie powołania do seminarium diecezjalnego w Brasílii (stolicy Brazylii). Później wziąłem udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Po kolejnych latach spotkałem braci franciszkanów w Brasílii i światło rozbłysło w moim sercu. Odkryłem wartość braterstwa, poczułem, że tam należę i wstąpiłem do postulatu. Po kilku latach otrzymałem propozycję wyjazdu do Polski, aby uczyć się języka polskiego, a w przyszłości studiować teologię. Już wcześniej kochałem Polskę i jej wielu świętych. I oto jestem na tych błogosławionych ziemiach Polski.

Br. Piotr

Chyba nie można tego opisać inaczej niż zwyczajnym ,,Matka Boża chciała żebym tu był i dlatego tu jestem”. Przyjechałem do Niepokalanowa, zobaczyłem, że Ona tam jest, działa i że chce mieć mnie właśnie w tym miejscu. Później zostało mi tylko dopełnić formalności, przesłać dokumenty. Ofiarowałem to Maryi i jestem.

Br. Stanisław

Świętego Franciszka znałem od dzieciństwa, mama dużo mi o Nim opowiadała. Poza tym od dzieciństwa miałem kontakt z franciszkanami. Pewnego razu uczestniczyłem w młodzieżowym obozie franciszkańskim, gdzie mogłem zadawać braciom pytania, porozmawiać. Zainspirowali mnie. Zacząłem czytać o św. Franciszku i franciszkanach i przyszedłem tutaj. I jestem. Chwała Panu!

Br. Rafał

Zostałem franciszkaninem dlatego, że taka była wyraźna wola Boża. Prosiłem Pana o znak, bo nie wiedziałem do którego zakonu mam iść. Czułem, że moja prywatna pobożność to za mało, a więc modliłem się ,,Panie! Co chcesz abym dalej robił? Jeśli chcesz mnie w jakimś zakonie to niech ktoś do mnie podejdzie i zaproponuje wstąpienie na jakąś konkretną drogę”. I tak się stało. Podszedł do mnie zakonnik i zapytał czy nie myślałem o powołaniu, a ja na to ,,Tak! Właśnie na Ojca czekałem!”.

Br. Dominik

Już w czasie nauki w gimnazjum poczułem takie pragnienie żeby wstąpić do tego zakonu. Nie znałem wcześniej zakonników, ale czekałem aż skończę szkołę i od razu po maturze wstąpiłem tutaj realizując to pragnienie.

Br. Krzysztof

Poznałem franciszkanów kiedy poszedłem na pielgrzymkę do Częstochowy. Rok później nie mogłem iść w pielgrzymce, ale dostałem propozycję pojechania na Max Festiwal do Niepokalanowa. Tematem spotkania była rodzina i sakrament małżeństwa. Wtedy rozeznawałem swoje powołanie do bycia mężem i ojcem w rodzinie, więc postanowiłem pojechać. Wciąż byłem związany z dziełami franciszkańskimi. Regularnie jeździłem na Max Festiwal, a szukając dobrych rekolekcji trafiłem też na dni skupienia i Rekolekcje Ewangelizacyjne Rycerstwa Niepokalanej w Niepokalanowie-Lasku. Ostatecznie pojechałem na rekolekcje dla rozeznających powołanie – naturalnie u franciszkanów, a rekolekcje spowodowały, że podjąłem decyzję o wstąpienia do Zakonu i wciąż idę tą drogą.

Br. Mateusz 

O moim powołaniu dowiedziałem się na modlitwie. Tam przyszła do mnie myśl od Pana, że wzywa mnie tutaj.

Br. Marek 

Od zawsze jestem wierzący i praktykujący. Ale przez dłuższy czas moja pobożność była bezrefleksyjna. W pewnym momencie stwierdziłem, że nie chcę tak dłużej, dość ,,klepania modlitewek”. Zacząłem regularnie czytać Ewangelię – jeden akapit. I odmawiać trzy – najprostsze – modlitwy. Bardzo mało. Ale zastanawiając się co te słowa znaczą i regularnie. Każdego wieczoru jako ostatnią czynność przed snem, postanowiłem oddać te trzy minuty tylko Bogu. I sam nie zauważyłem kiedy tak zżyłem się z Jezusem, że złożyłem podanie do Zakonu. A franciszkanie mnie przyjęli i bardzo się z tego powodu cieszę!