Ostatnie lata uczą nas, że prawdziwa zima – z obfitym śniegiem i temperaturą mocno poniżej zera – nie jest czymś oczywistym o tej porze roku. Czasami trzeba długo czekać, aby się móc cieszyć prawdziwie zimową aurą. Nie inaczej było tym razem. Na obfite opady śniegu musieliśmy czekać niemalże do połowy stycznia. Efekt, nasz ogród i okolica pokryła się grubą warstwą śnieżnego puchu.
W Kenii i Brazylii, krajach z których pochodzą nasi bracia z kursu językowego, opady śniegu to anomalia pogodowa. To też z niecierpliwością czekali na pierwszy śnieg i możliwość doświadczenia zimowej aury. Gdy po powrocie ze spaceru pytaliśmy się ich o wrażenia, pełni zachwytu, mówili tylko jedno: „piękne”.
Z resztą, sami zobaczcie.