Wywiad z Jaśkiem Melą

W najnowszym numerze Naszego Życia został przeprowadzony wywiad z najmłodszym zdobywcą obydwu biegunów – Jaśkiem Melą.

br. Mariusz Bierzuński – Minęło już 14 lat od momentu wypadku. Co się zmieniło od tamtej chwili w Twoim życiu? 

Jasiek Mela – Wypadek wydarzył się już ponad pół mojego życia temu. Wtedy miałem 13 lat, teraz prawie 28. Tak jak u każdego człowieka, w takim czasie zmieniło się wszystko, bo dorosłem. Jest jednak pewna różnica w naturalnym dorastaniu, a w życiu kogoś po wypadku. Wypadek sprawia, że często dojrzewa się szybciej, co wielu ludzi postrzega jako atut, ale tak już jest, że jeśli przeskoczysz jakiś etap rozwoju, później zostaje pustka, coś wewnętrznie nieprzepracowanego. Wszystko w życiu dzieje się po coś.

br. Mariusz –Kiedyś powiedziałeś że nie chcesz być frajerem i  że warto spełniać marzenia. Ciężko jest? ( chodzi mi tutaj o to żebyś jak możesz opowiedział swoje zmagania, przeciwności)

Jasiek Mela – Będąc osobą niepełnosprawną trudno jest walczyć o swoją godność. O to, by nie być traktowanym gorzej, ale też nie lepiej, bez żadnej taryfy ulgowej (uważam, że tak jest najlepiej). Cholera mnie bierze, gdy słyszę „o, ładnie to potrafisz, jak na osobę niepełnosprawną”, bo niby co to za standard? Żyję normalnie, choć na początku to wymagało ode mnie tego, by w pełni zaakceptować swoją niepełnosprawność. Dopiero wtedy, gdy sam nie traktuję siebie jako kogoś gorszego, mogę tego wymagać od innych.

br. Mariusz – Kim był Bóg dla Ciebie przed wypadkiem a kim jest teraz?

Jasiek Mela – Praktycznie nie pamiętam, co było przed wypadkiem, ale mam poczucie, że każde z najtrudniejszych doświadczeń w moim życiu – pożar domu, śmierć brata, mój wypadek – były takimi próbami relacji z Bogiem. Z początku nie rozumiałem, jak może istnieć Bóg, który pozwala na takie cierpienie. Dopiero później zacząłem zauważać, że każde z tych doświadczeń, paradoksalnie, przyniosło wiele dobrego. Teraz moja relacja z Bogiem nadal opiera się na kłótniach, ale według mnie to nie chodzi o to, by być niezłomnym w swojej wierze, ale nawet błądząc co chwilę, chcieć szukać. Poszukiwać, pytać, potrzebować. Uczyć się pokory. A trudne doświadczenia w tym pomagają.

br. Mariusz – Jak żyć żeby być szczęśliwym?

Jasiek Mela – Nigdy nie szukałem ani dla siebie, ani dla innych żadnych recept, bo każdy ma swoją drogę do szczęścia, ale według mnie pierwszym krokiem jest to, by uwierzyć, że może mi się udać, że to, o czym marzę, może być kiedyś moim udziałem, że zasługuję na to. I warto patrzeć w przód, szukając możliwości, a nie umartwiać się nad tym, co było kiedyś, widząc same ograniczenia. Ja tak podchodzę do życia – był wypadek to był. Trudno. Co się stało, to się nie odstanie. Teraz mam inspirujących ludzi obok siebie, od prawie 8 lat prowadzę fundację, robię szkolenia motywacyjne dla firm, ukończyłem maraton i 8-godzinny triathlon i wiem, że to wszystko się da. Trzeba odrzucić różne wygodne wymówki i odważyć się zawalczyć o to, na czym nam zależy, bo nikt nam tego na tacy nie poda.

Chcesz przeczytać więcej? Zobacz numer w wersji online lub zamów prenumeratę!