To ja dziękuję – odchodzę.
br. Piotr Socha
Czy na kartach Pisma św. znajdziemy akty apostazji? Można by posunąć daleko idącą interpretację począwszy od fragmentu z Ewangelii Jana 6,66: „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło”, aż po Ogrójec, gdzie czytamy: „Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli”(Mt 26,56) oraz „Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz” (Mt 26,75). Napotykamy jednak znacząca różnicę między tymi aktami a dzisiejszą apostazją. Tam porzucano Jezusa, teraz odchodzi się z Kościoła.
Kościół to, Kościół tamto…
Z zaciekawieniem odwiedziłem pierwszy polski serwis internetowy dla tych, którzy chcą formalnie wystąpić z Kościoła rzymskokatolickiego – Apostazja.pl. Poruszające treści, mocne argumenty, poważni ludzie mediów i polityki. Dużo filmów i instrukcji, jak dokonać krok po kroku opuszczenia struktur Kościoła. Nie wypadało nie poszperać na innych stronach dotyczących tego faktu. Wszak kij ma dwa końce. Katolicy nie są obojętni wobec swych „braci odchodzących” i jak to zwykle bywa ów brak obojętności przejawia się bądź namawianiem do powrotu, bądź ostrą krytyką apostazji. Argumentacja obydwu stron jest oczywiście jak najbardziej racjonalna. Trochę się jej przyjrzymy.
Apostaci.pl., com., i inni…
Na wspomnianym już serwisie Apostazja.pl lub Apostazja.com (wszystko jedno), można znaleźć szereg zdań ludzi, którzy już opuścili Kościół bądź zamierzają to zrobić. Ponieważ jest to formalne wystąpienie z Kościoła, nie może tam tego słowa zabraknąć. Pytanie pojawia się, dlaczego powodem apostazji jest wieczne powtarzanie: Kościół to, Kościół tamto. Co słyszymy najczęściej? „Nie mogę zgodzić się z działalnością polityczną Kościoła”, „Nie akceptuję stanowiska Kościoła co do prezerwatyw”, „Nie będę powiększał statystyk Kościoła”, „Kościół łamie prawo o ochronie danych osobowych”, „Kościół znacznie utrudnia apostazję od strony formalnej”, „Episkopat Kościoła Polskiego wspiera pewna partię polityczną”, „Ten Kościół nie jest tym, który chciałby Wojtyła” – to już słowa Janusza Palikota. Co więcej dodał on, iż „wie, że dla wielu ludzi głęboko wierzących jest dzisiaj strasznie trudno być w Kościele, ale chcę im powiedzieć, że działania Ruchu Palikota i także ich na rzecz zmian polskiego Kościoła, powrotu do tych krakowskich korzeni Karola Wojtyły, «Tygodnika Powszechnego», Józefa Tischnera, mogą z powrotem odebrać kościół z rąk oligarchów Episkopatu i oddać go ludziom w Polsce”. Zatem cały czas słyszymy różne opinie i argumenty na temat działalności konkretnych ludzi Kościoła w tej czy innej sferze i to owe działania są przyczyną apostazji.
Co na to katole?
Najpierw warto wspomnieć, że Kościół sam zaznacza, iż do wiary nie można nikogo zmuszać, zawarł to w kanonie 747 par. 2. Chrzest niemowląt to tradycja Kościoła od II w., mocno zakorzeniona jak widać w świadomości ludzi. Jej pierwotne uzasadnienie to troska o zbawienie. To także wola rodziców, by dziecko należało do tego, w czym oni sami uczestniczą. Nie jest to nic dziwnego w innych wyznaniach także rodzice chcą, by dzieci wierzyły w to, w co oni wierzą. Dlaczego to czynią? To proste, skoro sami od tylu lat są wyznawcami danej religii, chcą, by także ich potomstwo wychowywało się w jej ramach. Zatem, apostazja jest chyba największą porażką tych, którzy byli odpowiedzialni za wzrost w wierze młodego człowieka, czyli rodziców i chrzestnych. Trzeba by rzucić jednak mocniejszym argumentem. Kanon 1364 Kodeksu Prawa kanonicznego stanowi, że każdy apostata zaciąga karę ekskomuniki, a jest to kara zamykająca mu drogę do sakramentów. Sama apostazja pozbawi także taką osobę ślubu katolickiego. W odprawianiu pogrzebu apostaty nie będzie brał udziału przedstawiciel władz kościelnych, osoba ta nie może również być pochowana na cmentarzu katolickim, chyba że na terenie danej gminy nie ma cmentarza komunalnego lub na cmentarzu wyznaniowym mieści się grób rodzinny zmarłego, który wystąpił z Kościoła. Oczywiście nie można zapomnieć o tym, że chrzest jest nieusuwalny. Pozostawia on niezatarte znamię na duszy każdego, kto przyjął ten sakrament, znaczy to, że apostazja nic nie zmieni. To tylko papierek. Wola człowieka. Nie ma to odniesienia do rzeczywistości duchowej. Trzeba przyznać, że mocna batalia. Ale na jednej ze stron internetowych znalazłem jeden argument dość zaciekłego apostaty: „A co to kogo obchodzi: klątwa, ślub, pogrzeb, niezniszczalny chrzest”. Dość infantylne stwierdzenie, ale faktycznie powyższa argumentacja nie trafia do kogoś, kto występuje z Kościoła, zwłaszcza gdy jest niewierzący. Można się trudzić, ale nie zatrzymamy go na siłę.
No to niech idzie, krzyżyk na drogę…
Nie! Taka postawa jest najgorsza, obojętność jest wykroczeniem przeciwko miłości bliźniego. Trzeba przecież coś powiedzieć, nie można poklepać po ramieniu mówiąc: „Spoko, jest ok”. Zadaję więc pytanie: Gdzie jest w apostazji miejsce dla Boga? Co (Kogo) porzuca apostata? Na papierze Kościół, w duszy Jezusa. Kościół wczoraj był inny, dziś jest inny i jutro będzie inny. Inny był za św. Piotra, inny za czasów kard. Wyszyńskiego, czy Jana Pawła II. Także dziś musi stawić czoła wielu znakom czasu. Zatem i dziś jest inny niż wczoraj. To znaczy, że się zmienia. Nie absorbuje nic ze świata, ale go kształtuje Ewangelią. Czy zatem Janusz Palikot albo Robert Leszczyński wrócą do Kościoła za 20 lat, gdy w polskim episkopacie będą inni biskupi? Trudno powiedzieć, wychodząc z założenia, że sama deklaracja ateizmu już zakłada odcięcie się od Kościoła. Bo czy można wierzyć w Jezusa i nie mieć z nim współuczestnictwa w jego Mistycznym Ciele, jakim jest Kościół? Tylko po co mydlić oczy, że chodzi o politykę czy pieniądze. Zatem Kościół ma w sobie stałość, którą zapewnia mu Jezus. Skoro tak, to poważnie należy wziąć do serca słowa: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie, a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Łk 11,23). Apostatyczne zapytanie Jezusa jest cały czas aktualne: „Czy i wy chcecie odejść?” (J 6,67).
Artykuł pochodzi ze 109 numeru Naszego Życia.