Spotkanie z sektą czyli…
krótka historia Jana Kowalskiego
Wiara to rzeczywistość dynamiczna. Domaga się ona więc od nas ciągłego rozwoju i wzrastania. Człowiek dojrzały w wierze to taki, który wciąż szuka odpowiedzi na nowe, nurtujące go pytania. Wierzący nie może też być oderwany od rzeczywistości, w której żyje, bowiem to ta rzeczywistość jest miejscem i czasem, w której nasza wiara się umacnia lub osłabia. Potrzebujemy więc zastanowienia się nad naszą wiarą. Musimy jednak przy tym spoglądać nieustannie na otaczający nas świat, na przemiany społeczne, które dzieją się na naszych oczach. Jednym z aspektów, nad którym warto się zastanowić jest problem sekt. Jest to ważny i dotykający nas w dzisiejszych czasach bardzo mocno problem. Niestety jest to problem tak często bagatelizowany. Większość z nas uważa przecież, że sekty to fikcja z seriali i nie możliwe jest aby w rzeczywistości to spotkało właśnie nas. Tymczasem powszechna ignorancja i brak wiedzy na ten temat sprawia, że sekty w Polsce mają się coraz lepiej.
Jeszcze raz
W ostatnim numerze Naszego Życia pisaliśmy już nieco o sektach. Przypomnijmy. Sekta to grupa osób, podległych psychomanipulacji ze strony lidera (guru) lub ze strony jakiejś organizacji (organu przewodniego, starszych). Sekta może działać całkowicie legalnie. Może być zarejestrowana jako związek wyznaniowy lub jako jakaś organizacja o charakterze czysto usługowym. Często zdarza się bowiem, że sekty ukrywają się pod przykrywką gabinetów medycyny niekonwencjonalnej, szkół medytacji, jogi czy ośrodków terapeutycznych. Taki kamuflaż sprawia, że wielu nieświadomych ludzi może nieoczekiwanie wplątać się w sieć tej organizacji. Trzeba przypomnieć, że sekta jest organizacją niezwykle niebezpieczną albowiem wpływa destrukcyjnie na jej członków, ich rodziny, przyjaciół, a przez to na całe społeczeństwo. Organizacja sekciarska zawsze funkcjonuje na zasadach manipulacji psychiką swoich członków.
Dawno dawno temu…
Żeby lepiej ująć aspekt funkcjonowania sekty zabawmy się w pewną historię. Będzie ona od początku do końca zmyślona. Zapewniam Was jednak, że taka historia może się zdarzyć nawet Wam. Nie będzie to opowiadanie z cyklu science fiction zapewniam, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Gotowi? No to zaczynamy…
Naszym głównym bohaterem będzie Jan, a jakże! Jan Kowalski. Jan ma 25 lat i mieszka w dalekim… Gdańsku. Niedawno ukończył studia ekonomiczne na uniwersytecie. Rozpoczął też swoją pierwszą pracę w banku. Nasz bohater jest ciągle na dorobku. Nie doczekał się jeszcze własnego „m” więc wciąż mieszka z rodzicami. Sytuacja taka jest tylko częściowo komfortowa, bowiem jak każdy młody człowiek Jan marzy o tym, aby wreszcie wyrwać się z domu. Nie jest prosto tym bardziej, że ze strony rodziców słyszy on ciągle o tym, że teraz to czas się już ustatkować, czas założyć rodzinę, a on… no cóż szczerze powiedziawszy to Jan nawet nie ma dziewczyny. Do tych wszystkich kłopotów dokładają się jeszcze problemy w pracy. Jego bank to przecież prestiżowa firma nie jest łatwo w dzisiejszych czasach utrzymać tak dobre stanowisko. Do tego jego szef wymaga od niego takich rzeczy o których na studiach nikt nawet nie wspomniał. Można popaść w depresję prawda? Pewnego dnia Jan dowiaduje się, że w firmie organizowany jest wyjazd integracyjny na kręgle. Super okazja można się wyluzować, a do tego poznać bliżej nowych kolegów z pracy. Jak można się spodziewać na wyjeździe zabawa jest po prostu przednia… W dodatku Jan chyba „wpadł w oko” jednej z koleżanek. Asia jest po prostu piękna. Zawsze podobała się naszemu bohaterowi. Aż dziw, że ona zwróciła uwagę właśnie na niego. Rozmawiają w „cztery oczy”. Jak to bywa przy takich okazjach Jankowi rozwiązuje się język i opowiada koleżance o swoich problemach. Nagle okazuje się, Aśka też kiedyś miała podobne problemy. Opowiada naszemu bohaterowi o tym co złego wydarzyło się w jej życiu i jak pomogli jej ludzie z instytutu. Dziewczyna jest zachwycona ćwiczeniami, ludźmi i tym wszystkim co dzieje się na spotkaniach grupy. Asia opowiada o tym jak te spotkania przemieniły jej życie i o tym jak dzięki nim nareszcie uwolniła się z niej „zła energia”, która „dusiła” ją przez całe wcześniejsze życie. W końcu nowa przyjaciółka zaprasza Janka na spotkania grupy. Przez cały następny dzień nasz bohater bije się z myślami. Co zrobić? Iść na te spotkanie czy nie? Jan nie wie nic o tej grupie. Trzeba zauważyć, że w rozmowie z Asią nie padają żadne konkretne informacje na temat organizacji. Z drugiej strony na pierwszy „rzut oka” grupa ta nie wydaje się w żaden sposób podejrzana. W końcu Janek decyduje się pójść na spotkanie grupy. Robi to jednak wyłącznie ze względu na Aśkę. Całe te bajki o jakiejś wewnętrznej energii i duchowości wydają mu się śmieszne. Jan jest w końcu racjonalistą. Z wszelką duchowością już dawno zerwał. Kiedyś co prawda bywał w kościele, ale swoją „przygodę z chrześcijaństwem” zakończył pięć lat temu tuż po bierzmowaniu. Wreszcie nadszedł umówiony dzień. Janek umówił się, że razem z Aśką pojedzie na spotkanie grupy. Gdy dojechali na miejsce okazało się, że siedziba organizacji mieści się w niepozornym, ładnym domku w bardzo spokojnej dzielnicy miasta. Drzwi otworzył im jakiś mężczyzna. Z uśmiechem na ustach powiedział „witaj ty pewnie jesteś Jan”. Nasz bohater zdziwił się nieco, że ten człowiek (jak się okazało szef grupy o imieniu Mario) zna jego imię. Później Jan dowiedział się, że człowiek ten ma jeszcze więcej informacji na temat jego osoby. Na początku nic nie wzbudzało podejrzeń. Za namową Asi Janek zaczął regularnie przychodzić domu organizacji. Na spotkaniach odbywały się ćwiczenia z jogi, a ludzie z instytutu byli bardzo mili, do tego stopnia, że nasz bohater nigdy nie zostawał sam. Po pewnym czasie wydarzyło się coś dziwnego. Jan był przypadkowo świadkiem jak Mario beszta jednego z członków grupy. Oburzony zachowaniem lidera chciał porozmawiać o tej sytuacji z Asią. Ona jednak w odpowiedzi zasugerowała mu, że Mario wie co robi. On jest „jedynym oświeconym” ich grupa jest zresztą częścią jeszcze większej tajemnej organizacji. Dodała też, że Mario wspominał coś o Janie. Ma on przejść na „wyższy poziom oświecenia”. Od teraz Jan otrzyma nowe imię znane tylko członkom grupy. Po za tym musi zmienić swoją dietę i sposób ubierania się. Czas zrezygnować z jedzenia mięsa. Od teraz Janek powinien zacząć ubierać się w jasne barwy. Chociaż na początku Jan miał wiele wątpliwości to jednak w grupie taki często powtarzano mu, że tylko będąc w organizacji będzie on naprawdę „oświecony” a przez to szczęśliwy, że zaczął on w to naprawdę coraz bardziej wierzyć. Zmiana sposobu życia naszego bohatera była zauważalna. Rodzice, z którymi on nadal przecież mieszkał najpierw cieszyli się, że chłopak znalazł sobie nowych kolegów, później jednak zaczęli się trochę martwić. Zaczęto coraz częściej zadawać Jankowi niewygodne pytania. W odpowiedzi nasz bohater odpowiadał z rozdrażnieniem, że wszyscy wokół są „nieoświeceni”, że on dopiero teraz jest naprawdę szczęśliwy. Na którymś ze spotkań Mario powiedział Janowi, że może on przejść na „kolejny poziom”. Teraz powinien być bardziej radykalny. Musi zerwać kontakt z wszystkim tym co go trzyma, co nie pozwala mu iść dalej „ku światłu”. Jan postanawia więc odejść z domu i przeprowadzić się do budynku instytutu. Rozpaczeni rodzice, kłócą się, wyrzucają sobie, że to na pewno ich wina, bezskutecznie szukają w Internecie informacji o „instytucie”. Najgorsze jest jednak to, że tak naprawdę nic o nim nie wiedzą. Wreszcie zgłaszają się do fundacji, która zajmuje się wyszukiwaniem ludzi wplątanych w sekty. Tam dowiadują się, że takich rodzin jak ich jest więcej. Okazuje się, że popełnili podstawowy błąd, nie rozmawiali z synem na temat instytutu wtedy, kiedy jeszcze mieli na niego jakiś wpływ.
Happy End?
Ta historia może mieć dwa zakończenia. Rodzice odnajdują Janka za pomocą agencji detektywistycznej lub fundacji zajmującej się sektami i siłą wyciągają go z „objęć sekty”. To jednak jest bardzo trudne i czasami wręcz niemożliwe. Osoby takie jak Jan najczęściej nie są zainteresowane odejściem. Nie dlatego, że w sekcie jest im dobrze ale dlatego, że ciągle podlegają psychomanipulacji ze strony liderów grupy. Drugie rozwiązanie tej historii byłoby więc smutne i negatywne… Opowiadanie to pokazuje jak niebezpiecznymi organizacjami są sekty i jak wyczuleni powinniśmy być w kontakcie z nimi.
A może twoja historia jest podobna? Może ty też zetknąłeś się kiedyś z sektą? Napisz do nas i podziel się swoim świadectwem.
Br. Łukasz M. Sołtysiak