IV Niedziela Wielkanocna

Zwana niedzielą Dobrego Pasterza.

Postępujemy w naszym przeżywaniu okresu wielkanocnego. Słyszeliśmy już świadectwa o tym, że Pan żyje, że Zmartwychwstał, że Go widzieli. Dowiadujemy się jednocześnie o tym, co w związku z tym z nami? Jak mamy odpowiedzieć na te fakty?

Dzisiejsza liturgia słowa prowadzi nas o krok dalej, bo mówi o tym, co czeka nas, gdy rzeczywiście uwierzymy, przyjmiemy Jezusa, Jego naukę i zaczniemy nowe życie. Czytając dzisiejsze teksty staje się jasne, że nasze życie nie będzie lukrem polane.

Chrystus wybrał krzyż, przeszedł przez krzyż. Każdy kto idzie z Nim, kto idzie za Nim musi iść tą samą drogą. Tutaj nie ma alternatyw.

Paweł i Barnaba trafiają do Antiochii Pizydyjskiej i tam głoszą słowo, głoszą zbawienie – Jezusa Chrystusa. Zazdrość Żydów doprowadza jednak do tego, że zostają oni wygnani z miasta. Słyszą bluźnierstwa, wyzwiska i zostają wypędzeni. Brzmi znajomo? Niestety, nie tylko Paweł i Barnaba zostali odrzuceni. W nich został odrzucony sam Pan i Jego łaska, z którą przyszedł i nadal przychodzi przez swoich Apostołów.

Paweł i Barnaba mogli się załamać, martwić, użalać nas sobą i swoim losem. Ale oni znają drogę Mistrza, znają cel do którego prowadzi więc idą nie patrząc na to ile to ich kosztuje. Idą i głoszą Ewangelię.

W drugim czytaniu dowiadujemy się o tym, że św. Jan widzi wielki tłum. To tłum tych, którzy zostali odrzuceni przez świat, którzy mieli być pokonani, zabici. Okazali się jednak zwycięzcami, którzy otrzymali w darze życie wieczne. Cały ten opis świadczy o ich ogromnych wyniesieniu, o ich prawdziwym zwycięstwie.

W Ewangelii czytanej dzisiaj Jezus mówi nam o owcach, Jego owcach, które Go słuchają i które On zna. Ta znajomość to o wiele więcej niż tylko poznanie intelektualne. To coś więcej niż znać kilka informacji o danej osobie. W Biblii, a zwłaszcza w tekstach św. Jana, oznacza to głęboką więź, relację, intymny związek, zżycie, zażyłość i obejmuje rozum, emocje i wolę. To po prostu kochać, wejść z kimś w relacje cielesne! (Rdz 4, 1; Łk 1, 34; Mt 1, 25).

To Duch Święty jest Dawcą i Twórcą w nas takiej relacji i takiego poznania Boga oraz Jego planu zbawienia (Rz 11, 33), który często jest zupełnie inny od naszego. I tylko ktoś kto doświadczył takiego poznania Boga w Jezusie a przede wszystkim doświadczył, że to Bóg zna go w taki sposób może oddać życie Bogu i za Boga. Może przejść, z ufnością dla tej miłości Boga, każde odrzucenie i prześladowanie ze strony ludzi. Taki człowiek ostatecznie poznaje to, że jest w ręku Boga, który jest Ojcem. Świadczy o tym sam Jezus, Syn Boga, w  którym i my jesteśmy usynowieni. On wisząc na krzyżu a więc doświadczając największego odrzucenia, pozornej klęski, wyszydzenia, śmierci, gdy wydaje się, że jest wydany zupełnie w ręce ludzi, On dzięki poznaniu nienaruszalnej miłości Ojca może zawołać: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego!

Gdzie? Idź do sakramentów, czytaj Biblię, módl się, poznawaj naukę Kościoła (naszej Matki!). Miłość istnieje – wyciągnij tylko rękę. Miłość – Jezus Chrystus, potrzebuje tylko Twojej woli, Twojej chęci i współpracy z Nim.