II Niedziela zwykła

296„Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje.” Iz 62, 1-5

Tak. Dzisiaj chciałbym porozmawiać o kobietach. A zwłaszcza o jednej z nich. Kiedyś była jeszcze mało znana. Miała wtedy może około piętnastu lat. Mieszkała w mieście, które nie cieszyło się dobrą opinią. Raczej uważano, że z tego miejsca nic dobrego nie pochodzi. Jej rodzicie – tak mówią ci, którzy ich znali – długo wyczekiwali potomstwa. Kiedy, więc pojawiła się w ich życiu Ona to stała się dla nich darem od Boga i bardzo szybko z resztą złożyła samą siebie jako dar dla Boga. Jej codzienność przebiegała raczej zwyczajnie. To zachwyca w Niej najbardziej – zwyczajna nadzwyczajność, nadzwyczajność zwyczajna. Prostota. I szczerze mówiąc była naprawdę piękna. Ale w tym pięknie było coś nie-z-tej-ziemi. To piękno było jakieś inne. Nigdy nie pociągało innych do grzechu, nie uwodziło – było inne. Było zawsze dla innych drogą do Boga i pociągało do cnoty. Ona żyła w czystości.

Poza tym to zawsze ciekawiły mnie Jej poranki, kiedy się budziła co myślała, co mówiła, jak się modliła, jak spędzała wieczory, wolne chwile? Czego pragnęła? Kiedy spotyka się taką Kobietę to wszystko w Niej wydaje się być tajemnicą odsłoniętą tylko Jednemu. I często myślę o tym co bym zrobił kiedy bym ją spotkał dzisiaj? O czym bym z Nią rozmawiał? Czy w ogóle bym z Nią rozmawiał? Ponoć miłość nie potrzebuje słów albo przynajmniej potrzebuje ich z pewnością mniej niż czynów – znaków miłości.
Pewnego dnia w Jej życiu wszystko się zmieniło. Ona przecież nie chciała być wielka w oczach świata. Znała Pisma Święte i razem ze swoim Narodem oczekiwała spełnienia wszystkich obietnic Boga w nich zawartych. Nie wiedziała tylko, że to w Niej, przez Nią dokona się to spełnienie. Nie wiedziała, że będzie bramą i drzwiami, którymi wejdzie Zbawienie – Jezus Chrystus. Od tamtej pory weszła w nową jakość życia. Była zupełnie zjednoczona z Tym, który przyszedł zbawić świat. Zjednoczona z Jego misją, z Jego wolą, żyjąca z Nim. Od początku do końca Bóg sam związał Ją ze sobą i swoim dziełem. Ona była z Nim na początku i była z Nim na końcu i jest z Nim nadal… Jej misja nie skończyła się wtedy. Sam Bóg chciał, aby nie była Ona tylko na chwilę, ale na wieczność dla Niego, dla wszystkich nas.

Dlatego piszę o Niej, myślę o Niej i wiem, że piszę o Matce mojej, myślę o Matce mojej i każdego z nas. Wiem, że Bóg Ją wybrał, Bóg Ją przeznaczył do wielkich rzeczy, do wielkich spraw, do wielu zadań, do miłości. Wiem, że to Jej czas. Wiem i bardzo chciałbym, aby każdy o tym wiedział, aby każdy wiedział o Niej…

…Maryja z Nazaretu.

„Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa.” J 2, 1