Pójdźmy wszyscy do…groty?

Stajenka. Albo grota, jak mówią inni. Skąd się wzięło przekonanie, że Pan Jezus urodził się właśnie tam? Przecież w Piśmie św. nie ma o tym mowy. Nawet w Ewangelii św. Mateusza czytamy,  że Mędrcy zastali Jezusa i Maryję w domu.

Otóż informacja o grocie została nam przekazana przez tradycję. Pierwsi chrześcijanie na miejsce swych modlitw często wybierali miejsca znaczące. Tak było w przypadku groty narodzenia Zbawiciela. Potwierdza to pewne zdarzenie z roku ok. 130. Otóż w Palestynie wybucha powstanie żydowskie. Wówczas cesarzem rzymskim był Hadrian. Stłumił on powstanie, a w ramach zemsty burzył miejsca kultu izraelskiego. Spostrzegł również, iż na obrzeżach Betlejem na modlitwę przy jakiejś grocie zbierają się chrześcijanie. Nakazał więc, by i ją zrównano z ziemią, zaś w jej miejsce polecił zasadzić gaj ku czci bożkowi Adonisowi. Choć tak się stało, chrześcijanie nie zapomnieli Komu tak naprawdę w tym miejscu należy się chwała. W ich pamięci przetrwa świadomość, że właśnie w tym miejscu istniała grota, w której przyszedł na świat Emmanuel. Po 200 latach, gdy przybędzie do Betlejem św. Helena, nie będzie miała ona problemów z tym, by zlokalizować miejsce narodzin Bożego Dzieciątka. O dziwo, miejsce to będzie wyznaczał pogański lasek.

Zaś co do pokłonu Trzech Króli w domu, o którym pisze św. Mateusz, to wiemy, że nie odbył się on zaraz po narodzeniu. Przybysze ze wschodu poszukiwali nowonarodzonego Króla Żydowskiego, pytali o Niego. Z pewnością trwało to jakiś czas. Być może około dwóch lat, skoro Herod każe wymordować wszystkich chłopców do lat dwóch. W tak długim okresie św. Józef mógł znaleźć bardziej godne miejsce pobytu dla swej Małżonki i Dzieciątka.

Niech ta garść informacji utwierdza nas w przekonaniu, że to, co podają nam Ewangelie to nie coś wymyślonego. Bóg rzeczywiście wszedł w historię człowieka.